Po chwili wąż został całkowicie powalony. Niektórzy robotnicy padli na kolana z wyczerpania, a ich bicie serca wreszcie wróciło do normy. W ciągu ostatnich kilku godzin niezliczoną ilość razy stawali przed możliwością śmierci, więc z ulgą przyjęli fakt, że udało im się przeżyć.
Teraz weterynarz mogła wreszcie zwrócić uwagę na wielkie wybrzuszenie na wężu: to, po które przyjechała aż tutaj. Wyjęła swój zestaw chirurgiczny z dużego jeepa firmowego magazynu i przygotowała go do rozpoczęcia pracy.